Istnieje pewien pogląd na temat czkawki. Można ją dostać w taki sam sposób jak się jej można pozbyć. Gdy się podstępnie wystraszy czkającego człowieka, a on się zlęknie robiąc przy tym przerażającą minę, której głównymi elementami są wytrzeszczone oczy oraz otwarta buzia – przestanie on czkać. I na odwrót – straszymy i czkawka gotowa.
Zdarzyło mi się zostać świadkiem momentu w którym mężczyzna trenujący bieganie, wbiegł na pasy jezdni zaraz jak zaświeciło mu się zielone światło.
Z chodnika od razu na drogę biegiem przez pasy – wyprzedzając pieszych ruszających powoli na „zebrę”. Nie zauważył że kierowca auta ruszającego zgodnie z przepisami na swojej zielonej strzałce, ocenił sytuację inaczej i stwierdził że zdąży przejechać przed pieszymi. Ani jeden ani drugi nie zorientowali się w sytuacji i dosłownie cud nie doprowadził do dramatu. Jeden z głównych aktorów tej sceny, Pan za kierownicą zdążył wyhamować przed wlatującym mu pod koła człowiekiem. Miał minę jakby właśnie dostał czkawki. A biegacz w słuchawkach nie usłyszał nawet pisku opon, pognał dalej w swoim własnym zadumaniu. Dlaczego tak się stało? Panu w samochodzie oczywiście się spieszyło, a Pan biegacz był w swoim świecie, który prawdopodobnie kreowały słuchawki ubrane na uszy, połączone kabelkiem z odtwarzaczem grającym jego ulubioną melodię.
Istnieje również moda. Noszenie się w jakimś stylu kreowanym przez marketing jak również posiadanie gadgetów z jakimś kultowym logiem. Ostatnio w modzie są białe słuchawki, będące symbolem posiadania przebłysku geniuszu amerykańskich mózgów. Na drugim końcu kabelka znajduje się nadajnik z logiem w kształcie owocu lub przewodu w ogóle brak. Ludzie lubią to i tamto. Lubią też biegać w słuchawkach na uszach.
„Wyskoczenie” z pracy, na trening biegowy prosto do miejskiej dżungli, gdzie nie ma mowy o spokoju, może być odpowiednim i pożądanym przez nas relaksem. Do tego może się przyczynić również odtwarzacz oraz słuchawki. Wciskamy play i już mamy swoje klimaty, czy to audiobook , muzyka ulubionego artysty lub radio – do wyboru do koloru. „Płyniemy” sobie z bitem, odcięci od otaczającego nas zgiełku. Bieg w rytm wcześniej ustawionych melodii, równy krok, równa się relaks połączony z pracą fizyczną – samo zdrowie. Ale czy na pewno jest to takie bezpieczne dla zdrowia? Brak kontaktu z otoczeniem może okazać się strasznie niebezpieczny właśnie dla naszego zdrowia.
Oto przykład oraz opowieść pewnej biegającej Pani:
„Biegałam wieczorkiem na bulwarach Wiślanych i napotkałam na niezrównoważonego człowieka, który stwierdził że biegacz może być niezłym „królikiem” dla swojego psa. Miałam słuchawki na uszach i zauważyłam psa dopiero jak mi doskakiwał do nogi. Odgoniłam go widząc że nie jest wielki. Biegnę dalej i coś mnie skusiło by się odwrócić. Patrzę za siebie a pies wraz z właścicielem biegną w moim kierunku. Było bardzo ciemno, nikogo wokół. Zaczęłam uciekać jak szalona! Nie wiem co On do mnie krzyczał bo nie słyszałam, ale coś wrzeszczał. Może przeklinał i wyzywał. Uciekłam. Teraz gdy na to patrzę zaczynam się zastanawiać – o co chodziło? Może ten gość biegł za psem który dalej był mną zainteresowany? Może właściciel za mną krzyczał : „niech się Pani nie boi, nie gryzie!”. Albo : „hej lala, bucik ci się rozwala!”. Może się zdenerwował jak potraktowałam jego pupila? Nie wiem, ale bieganie wieczorem nie jest przyjemne.”
Wkładane bezpośrednio do ucha mogą się „zassać”, zwłaszcza gdy leje deszcz lub gdy się spocimy. Kiedy udaje się wyciągnąć je z ucha, następstwem tego może być ból okolic przewodu słuchowego. Nic miłego. A gdy odtwarzaczem jest jednocześnie nasz telefon komórkowy? Biegniemy a tu nagle ktoś dzwoni, odbieramy i rozmowa trwa a trening już się sprowadził do przyziemnych spraw od których próbujemy się właśnie oderwać.
Przecież samo w sobie bieganie jest lekarstwem na stres, i sposobem na oderwanie się od ziemi. Czy dodatkowe stymulacje są tak naprawdę potrzebne? Przecież książkę można przeczytać już po treningu, w domu relaksując się przed snem. A muzyki posłuchać w nie ocenionej jakości na sprzęcie hi-fi gdzie jakość odtwarzania będzie taka, jaką artysta chce nam przekazać wydając płytę długogrającą. Owszem, można skondensować wszystko i robić jednocześnie : muzyka, gdzieś tam w tle książka czytana, odbieranie telefonów oraz bieg. Ale wtedy ucieka sens odczuwania tych wszystkich elementów. Nie ma stu procentowego oddania się nawet jednemu. Biegając po górach i lasach, nie ma lepszej melodii dla ucha jak śpiew ptaków lub niesamowita zimowa cisza. „Betonowy” folklor chcemy zagłuszyć ubierając słuchawki w mieście, tym samym tracąc kontakt z otoczeniem. Mimo to dalej pozostajemy tu i teraz, w tym właśnie miejscu. Chęć zasłonięcia sobie tego „widoku” za wszelką cenę, może spowodować że „ubierzemy swoje słuchawki na oczy a nie na uszy” – a to jest dla nas i dla otoczenia niebezpieczne. „Zawieszony” człowiek może stać się nie chcący przyczyną poważnego wypadku z udziałem auta, roweru czy nawet innego człowieka.
W słuchawkach czy bez – nie zapomnij po raz kolejny zabrać ze sobą swojej torby sportowej. Nie istotne co w niej się znajduje – buty, skarpetki, słuchawki, nie ważne. Ale pamiętaj że bieganie z czkawką nie jest komfortowe, a wstrzymywać oddech jest nie rozsądnie podczas treningu. Więc załóż swoje słuchawki prawidłowo na uszy, tak by nie zasłoniły ci widoczności…
Dariusz Marek
Leave a Comment