Unikałem biegania po bieżni, to jest psychicznie wyczerpujące. Nigdy nie analizowałem moich rywali – to byłoby czymś niestosownym. Poezja, muzyka, lasy, ocean, samotność – to właśnie rozwinęło niezwykłą siłę ducha.
Herbert „Herb” Elliott – rekordzista świata i mistrz olimpijski w biegu na 1500 metrów podczas IO w Rzymie (1960)
Teoretyczne rzecz biorąc, wszyscy wiemy, że bieganie w terenie jest fajniejsze od klepania po asfalcie.
Tak pokrótce: wymijanie przechodniów (na chodniku), uskakiwanie przed samochodami (na ulicy), spalinowe inhalacje. Do tego obowiązkowe postoje na światłach… Albo dojmujące poczucie męczącej psychicznie powtarzalności na stadionie… Nie wspominając o wypełnionych dudniącym rytmem i dusznych siłowniach, wyposażonych w ruchome bieżnie. Aż dziwne się wydaje, że ludzie, którzy lubią biegać, z własnej woli skazują się na takie tortury.
A jednak – nadal na bieganie w terenie trzeba namawiać, choć na szczęście liczba tych, którzy już przekonali się do tej odmiany naszego sportu, stale rośnie.
Nie do każdego trafia jednak argument na zasadzie” bo tak jest fajniej”. Społeczeństwo biegające to ludzie uświadomieni, albo przynajmniej poszukujący jedynie słusznych odpowiedzi 🙂
I tu ich mamy! Cytat wprawdzie jest długi, ale warto zapamiętać, co na ten temat ma do powiedzenia niewątpliwy autorytet, czyli profesor Aleksander Tyka, kierownik Zakładu Fizjologii i Biochemii AWF w Krakowie: „Bieganie po twardym (asfaltowym lub betonowym) podłożu jest niewątpliwie restrykcyjne dla aparatu ruchu każdego człowieka, w szczególności osób starszych i otyłych. U tych ostatnich, kiepskie amortyzowanie ruchów w trakcie biegania może prowadzić do niszczenia powierzchni oraz części chrzęstnych stawów kolanowych i biodrowych. Jednak niekorzystne efekty biegania po twardej nawierzchni mogą odczuć także osoby młode, bez nadwagi. Badania naukowe potwierdzają, że u osób trenujących w terenie biegi długodystansowe (4-12 km) po naturalnym podłożu, 3-4 razy w tygodniu, ryzyko wspomnianych urazów było minimalne. Dotyczyło to zarówno profesjonalnych lekkoatletów jak i osób biegających rekreacyjnie. Dodatkowo bieganie po miękkim i niejednokrotnie nierównym podłożu, w odpowiednim obuwiu sportowym, sprzyja lepszemu ukrwieniu kończyn dolnych, wzmocnieniu więzadeł i zwiększeniu ruchomości w stawach. Wysiłek fizyczny o zróżnicowanej intensywności (30-70%VO2max), przeprowadzany w terenie, usprawniając mechanizmy zaopatrzenia tlenowego, przyczynia się do istotnego zwiększenia poziomu wydolności tlenowej (aerobowej) organizmu i do poprawy jakości życia człowieka. O walorach zdrowotnych biegania w terenie świadczy między innymi fakt, że już po 6 treningach z niską intensywnością (30-40%VO2max) u osób po 50 roku życia z nadciśnieniem tętniczym stwierdzono istotne obniżenie się ciśnienia skurczowego i rozkurczowego a w indywidualnych przypadkach nawet powrót do wartości referencyjnych, charakterystycznych dla dorosłych osób.”
Tak pokrzepieni o wiedzę teoretyczną możemy jeszcze poprawić wrażenie, wysyłając potencjalnego trail-runnera na spotkanie z fachowcami.
W październiku Marcin Świerc i Piotrek Hercog będą się spotykać z amatorami biegania w ramach kampanii – TAM, GDZIE KOŃCZY SIĘ ASFALT, ZACZYNA SIĘ WOLNOŚĆ..
Marcina i Piotra (rekordy w Biegu Rzeźnika, najlepsze miejsca wśród Polaków w tegorocznych UTMB i B7D) specjalnie przedstawiać nie trzeba.
Przez 2 kolejne weekendy biegacze teamu Salomona spotkają się z Wami:
– 07.10 w Krakowie; Galeria Krakowska, Kraków (godz. 17 – 20)
– 13.10 w Katowicach; Silesia, Katowice (godz. 17 – 20)
– 14.10 w Warszawie; Złote Tarasy Warszawa (godz. 12 – 15)
– 14.10 w Warszawie; Arkadia Warszawa (godz. 17 – 20)
Z polecaną przez Marcina i Piotrka kolekcją można tez zapoznać się w innych sklepach Intersportu, w dziale Salomon Trail Running. Zapraszamy!
Artykuł sponsorowany
Leave a Comment