Każdy trening jest nową przygodą

Chcesz zaznać ciszy i spokoju? Poznać smak przygody? Obcować z naturą? Spróbuj trailu, a będziesz miał tego pod dostatkiem. Bieganie to nie tylko „klepanie” asfaltu, biegać można po każdej nawierzchni.

Warunki zwykle są bardziej wymagające, aniżeli podczas biegania po asfalcie, ale każdy trening to nowa przygoda. Trail czyni z biegania zabawę pełną niespodzianek. Nie każdy ma ten komfort i mieszka nieopodal pachnącego lasu, jednak już ścieżka w parku wystarczy by odpocząć od zgiełku miasta, usłyszeć ćwierkanie ptaszków czy podziwiać przyrodę budzącą się do życia. By złapać oddech czy poczuć ciszę. A naprawdę warto.

Run Active Grip

Wybierając się na trailowe ścieżki, na początek, nie potrzebujemy niczego wyjątkowego. Tak naprawdę wystarczą buty i odzież do tradycyjnego biegania. Jednak chcąc zapewnić sobie większy komfort warto zainwestować chociażby w odpowiednie obuwie. Ja wybrałam buty Run Active Grip, które mają trochę inaczej skonstruowaną podeszwę aniżeli buty przeznaczone do biegania po utwardzonej nawierzchni.

 

Bieżnik zastosowany w tym modelu możemy podzielić na dwie części. W przedniej części buta jest on bardziej agresywny, natomiast w okolicy pięty wypustki są nieco spłaszczone. Nie wpływa to na jakość biegu w trudniejszych warunkach, a pozwala na zachowanie komfortu podczas biegu po twardej nawierzchni. Buty chronią więc przed ślizganiem się na niestabilnym podłożu oraz zapewniają komfort biegania po utwardzonej drodze. Idealnie sprawdzą się w przypadku, kiedy do docelowego terenu musimy przebiec trochę kilometrów po asfalcie. Ponadto mają bardzo fajną przyczepność na wilgotnej trawie, obłoconej ścieżce czy mokrej nawierzchni.

Model sprawdza się tylko na płaskich drogach lub niewielkich wzniesieniach. Podbiegając w nich pod bardziej strome górki stopa lekko ślizgała się i zjeżdżała. Nie są to więc buty do agresywnego trailu, ale nie takie też jest ich przeznaczenie. Run Active Grip to świetne rozwiązanie dla biegaczy, którzy poszukują obuwia pośredniego pomiędzy butem trailowym do biegania w górach, a miękkością i komfortem obuwia do biegania po utwardzonej nawierzchni. Na początku miałam wrażenie, że podeszwa jest dość sztywna jednak zmieniłam zdanie po przebiegnięciu kilku kilometrów.

Buty posiadają rozsądną amortyzację i dość elastyczną podeszwę. Ponadto odpowiednie rozstawienie wypustek na podeszwie powoduje, że błoto nie zalega między nimi tylko odpada. Dzięki temu przyczepność pozostaje cały czas na tym samym poziomie, a my nie odczuwamy dyskomfortu spowodowanego przylepieniem się dodatkowego obciążenia w postaci błota do podeszwy.

Buty zapewniają również całkiem niezłe trzymanie stopy – w tylnej części cholewki zastosowano dodatkowe wzmocnienie w postaci pasa oplatającego piętę, który spełnia nie tylko walor techniczny, ale też estetyczny. W przedniej części buta zastosowano natomiast wzmocnienie chroniące stopę przed uderzeniem w kamień czy korzeń z którymi na trailowych ścieżkach zetkniemy się nie raz. Bardzo fajna jest też siateczka, która sprawia wrażenie nie tylko solidnej, ale i chroniącej przed kroplami rosy, lekkim deszczem czy błotem.

Nie zachowałabym się jak kobieta nie wspominając o kolorystyce. Jest fantastyczna! Co tu dużo mówić, wystarczy spojrzeć. Nie szarobure, czarne i brzydkie, ale fajne, modne, energetyczne połączenie kolorów. Nic dodać, nic ująć.

Odzież – techniczność i moc kolorów w jednym

Zaopatrując się od dołu do góry w trailowe wyposażenie postawiłam również na odzież. Kolory znów przypadły mi do gustu. Lubię być widoczna, co zrobić. Ponadto zarówno koszulka, jak i bluza są fajnie wytaliowane i dopasowane. Wykonane są z tego samego materiału (odpornego na ścieranie), który na pierwszy rzut oka wydaje się być mało oddychający. Nic bardziej mylnego. W koszulce biegłam Beskidzką 160 Na Raty. Co prawda żar nie lał się z nieba, ale było bardzo ciepło. Nawet przez chwilę nie odniosłam wrażenia, że jest mokra. Szybko odprowadza wilgoć i tak samo szybko schnie.

Dodatkowo, po bokach, po obu stronach zastosowano wstawkę z cienkiego materiału z przewiewnej siateczki co jeszcze zwiększa wentylację. Fajnym pomysłem jest też umiejscowienie, również po bokach, dwóch kieszonek, w które możemy schować żel energetyczny, batona czy po prostu kluczyk. Zabezpieczone są od góry więc nie ma obaw, że cokolwiek z nich wyleci. Nasze żele, na czarną godzinę, są bezpieczne.

Absolutnym hitem, jeżeli chodzi o odzież na górę jest kamizelka. Leciutka, kompaktowa, chroni przed wiatrem i, dzięki tyłowi wykonanemu z siateczki, zapewnia doskonałą wentylację. Ponadto hydrofobowy materiał poradzi sobie również z lekkim deszczem. Kamizelkę można schować w specjalną kieszonkę i w trakcie biegu trzymać ją swobodnie w dłoni. Jest tak lekka, że absolutnie nie jest to żadne obciążenie.

Plecy, jak wspomniałam, wykonane są z zwiększającej oddychalność siateczki. Jest to fantastyczne rozwiązanie jeżeli chodzi o bieganie z plecakiem nawadniającym, kiedy wentylacja jest niezwykle istotna. Podczas Beskidzkiej 160 Na Raty patent ten sprawdził się doskonale. Rano na starcie było trochę chłodno i wiał wiatr, na koszulkę założyłam więc kamizelkę, która znakomicie przed tym wiatrem chroniła. Później, kiedy wiatr ustał, zrobiło się cieplej bardzo ważna była wentylacja na plecach, gdyż biegłam z plecakiem. I tu kamizelka sprawdziła się pierwszorzędnie. Dodatkowym jej atutem jest stójka wykonana z miękkiego materiału, która nie tylko wchłania pot, ale również chroni przed powiewami wiatru i zimnem. Jedynym jej minusem jest odblask, który po kilku treningach zaczął się odklejać.

Kolejną częścią odzieży są legginsy. Wszystkie modele trailowych legginsów czy spodenek oferowanych przez Decathlon zadowolą wielbicieli dużej ilości kieszonek. Model, który ja wybrałam, ma ich aż pięć. Dwie – z przodu i z tyłu zapinane na suwak, w których bez problemu zmieści się telefon, dwie – po bokach na żele lub softflaski oraz jedna – umiejscowiona od wewnętrznej strony pasa na kluczyk czy chusteczkę. Legginsy wykonane są z bardzo miłego w dotyku, oddychającego materiału. Każda z opisanych części odzieży posiada odblaski zarówno z przodu jak i z tyłu. W legginsach są one dodatkowo umiejscowione po bokach – przy suwakach, dzięki temu jesteśmy widoczni z każdej strony.

Akcesoria – dodatki, które robią różnicę

Zaopatrzyłam się również w kilka dodatków. Akcesoria to całkowicie indywidualna sprawa. Jednym bardziej leży czapeczka, innym daszek. Jedni wolą biegać z pasem, inni z plecakiem nawadniającym. Ja wybrałam: daszek, czołówkę, plecak nawadniający oraz skarpetki typu strap.

Od kiedy na rynku zaczęły pojawiać się daszki, stałam się ich absolutną fanką. Dzięki odkrytej górze kitę ze spokojem możemy zrobić na czubku głowy, dzięki czemu włosy nie plączą nam się po szyi. No i nie mamy wrażenia spłaszczonej głowy, jak było w moim przypadku podczas biegania w czapeczce. Ponadto daszek świetnie chroni przed intensywnym słońcem czy nawet deszczem. Minusem jest obwód tego modelu. Zastosowano pas z regulacją na rzep jednak dla osoby ze stosunkowo małym obwodem głowy, ściągniecie go do maksimum może być niewystarczające. Musiałam podpiąć rzep agrafką by nie odstawał zanadto.

Skarpetki podczas biegu mają nam zapewniać przede wszystkim komfort. Każdy z nas ma inną budowę stopy toteż nasze odczucia będą zupełnie inne. Ja mam raczej wąską stopę, dlatego materiał o dość mocnym splocie, który zastosowano na poziomie śródstopia i w okolicach kostki nie sprawiał, że odczuwałam jakiekolwiek niedogodności. U osób z szerszą stopą może to jednak powodować zbyt silny ucisk, a co za tym idzie – dyskomfort. Ponadto skarpetka składa się z dwóch warstw. W lecie jest to średnie rozwiązanie gdyż zmniejszona jest wtedy wentylacja, musimy też uważać aby podczas zakładania materiał nigdzie się nie zawinął.

Plecak nawadniający może nie jest nam tak potrzebny w czasie wybiegania, jednak jeśli ktoś planuje start w biegu górskim jest on niezwykle przydatny. Podczas takich biegów jest znacznie mniej punktów odżywczych aniżeli na biegach ulicznych. Dzięki plecakowi z bukłakiem możemy uzupełnić płyny wtedy kiedy tego potrzebujemy. Dodatkowo schowamy w nim wyposażenie takie jak: kurtka, mapa, telefon, izotermiczny koc ratunkowy (folia) czy kubek, które podczas biegów górskich są wyposażeniem obowiązkowym.

W lesie musimy szczególnie uważać na wystające korzenie, gałęzie czy kamienie. Zachowanie ostrożności jest tym trudniejsze im gorsza jest widoczność, a z racji tego, że w lesie nikt nie montuje oświetlenia musimy zaopatrzyć się w swoje. Tu z pomocą przychodzi nam czołówka, która jest fantastycznym rozwiązaniem dla osób biegających przed świtem czy po zmroku. Ja posiadam model ONnight 710 uzbrojony w 300 lumenów. W tej czołówce mamy możliwość ustawienia znżniony jest czas działania baterii, na najwyższych obrotach będzie działała ona ok. 3 h, podczas gdy na najmniejszej mocy aż 12 h. Bateria ładowana jest kablem USB. Ponadto czołówka posiada klasę wodoodporności IPX4 co oznacza, że nic się z nią nie stanie nawet podczas ulewy. Co jeszcze ważne jest ona niezwykle lekka, waży jedynie 120 gramów.

Podsumowanie

Dobór odzieży i obuwia do biegania wcale nie jest łatwą decyzją, zwłaszcza, że na rynku mamy naprawdę szeroki wybór. Marka Kalenji coraz bardziej stawia na techniczność produktów. Dzięki czemu są one dostępne nie tylko w świetnej cenie, ale mają też wysoką jakość. Jako kobieta nie omieszkam zwrócić też uwagi na design, który uważam, że jest fenomenalny. Naprawdę jestem zachwycona połączeniami kolorów, ich intensywnością i wyglądem samych produktów.

Autor: Anna Heneczkowska

Post navigation

Leave a Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jeśli podoba Ci się ten post, być może spodobają Ci się także te