Buty szczęścia (biegaczowi) nie dają? - BiegiGorskie.pl

Buty szczęścia (biegaczowi) nie dają?

Dylemat lub jego brak – Buty do biegania.
Czy można z góry założyć że brak odpowiedniego doboru obuwia do danego startu w zawodach może mieć aż tak duże przełożenie na wynik?

Marketing żyje, zatacza koło uruchamiając u konsumenta mechanizmy potrzeby. Bez niego bieganie nie miało by takiej promocji jaką ma w ostatnim okresie.  Wydajemy pieniądze na obuwie sportowe bo mamy te pieniądze, oraz jesteśmy sportowcami potrzebującymi technicznego sprzętu. Obciążamy organizm maksymalnie starając się zniwelować powstające w nim straty licząc na wsparcie ze strony butów.

Poprzedni model konkretnego buta sprawdził się nam idealnie a pojawił się właśnie nowszy typ, więc nie trudno  się skusić na kupno. Kolejna para już jest zmęczona, sięgamy po jakieś zaskórniaki i dokonujemy zakupu, bo trzeba przecież w czymś biegać. Później szafka z butami biegowymi jest wypełniona różnego rodzaju modelami ze specjalnie zaprojektowanym przeznaczeniem. W poniszczonych nie bardzo chce się biegać gdy obok czekają nowiutkie. Po stare już nie sięgamy a nowe zaczynamy ostro tyrać.  A co jeśli nie mamy tych pieniędzy by wydać je na buty? Trampki z targu o zapachu stu procentowego kleju?  Bieganie naturalne w którym  można biegać nawet boso,  gdzieś  w zimowym okresie schowało się za kupą zimnego puchu. Więc chodzi o sytuację w której biegacz posiada jeden jedyny model buta, kupiony jakiś czas temu, za ciężko skombinowane pieniądze i wie że buty już dawno straciły swój teoretyczny żywot a on sam cierpi na totalny brak kasy. Zdrowie najważniejsze więc w takim przypadku trzeba zabawić się w Apacza i polować na promocję typu ostatni numer i może za śmieszne pieniądze uda się coś trafić w jakimś dużym sklepie sportowym. Na dodatek pasuje wybrać taki but by wytrzymał tak samo długo  jak ten stary – prawie dwa lata trenowania i startowania.  Ponad dwa tysiące kilometrów. One tylko z daleka wyglądają normalnie, ale z bliska są poobcierane, siatka nie istnieje, odbicie, stabilność, podeszwa – dramat. Czy da się w czymś takim w ogóle trenować? W sumie da.

Pewien osobnik, amator, typu  „bardzo dobre wyniki bez większego przygotowania”, swój pierwszy uliczny maraton pokonał w butach do turystyki zimowej – 3:45 min. Następnie na jednym z większych maratonów osiągnął czas 3:17 minut w butach kupionych za 50 złotych (bez przeceny) tuż przed startem, bo stare nie wytrzymały by już tego wyczynu. Trenował w nich, chodził, jeździł na rowerze a nawet konno. Poprzecierały się praktycznie na wylot, duży palec prawie widział niebo. Mimo wszystko stawał na starcie z pięknie odzianymi w nowe trendy zawodnikami. Czy czuł się dziwnie, nie swojo lub wstydliwie to już jego sprawa. Niech się wstydzi ten kto patrzy. Większość z nich zostawiał za plecami. Nie potrzebował mocnego modelu do super wydajnego kroku. Wydawał pieniądze na wysokie startowe. Moc miał w nogach. Jest to dowód na to że nie ma w tym przypadku przełożenia na wynik jakość posiadanego obuwia tylko „kopyto”.

image-8432
Nie tak dawno na pewnym cyklu zawodów górskich jeden z faworytów typowany na zwycięzcę całego pucharu przegrał o dwa oczka z osobą z którą nie powinien. Biegło mu się fatalnie. Była ośnieżona trasa , na podbiegach i zbiegach nie miał kroku stabilnego, nogi nie kręciły się jak powinny. Natomiast jego rywal, odziany w buty z odpowiednią podeszwą bez problemu dawał radę mimo znanej słabszej postawy. Czyżby to buty zadecydowały o wyniku?
Jakie ma znaczenie w czym się biega? Posiadanie jednych skoków daje cudowny brak dylematu podczas doboru butów przed zawodami. Ubieram co mam, znane , dopasowane  buciki i wio! Mój wynik będzie odzwierciedleniem formy i postawy w danym dniu. Słaby wynik, nie wygodny bieg – wszystko można w tedy zwalić na buty. Można bardzo ładnie wytłumaczyć się przed kolegami lub przed samym sobą – Gdybym miał takie lub takie buty to lepiej bym pobiegł. Doprawdy?

image-8433

Pewne jest że dobór obuwia podczas decyzji kupna , wiedząc że mają mnie dźwigać przez cały sezon nie zależnie od rodzaju nawierzchni i typu zawodów jest bardzo wymagający. Nie istnieje uniwersalny but. Trzeba się dobrze zastanowić nad decyzją. Te nie wygodne, te za ciężkie, te z nie fajnym bieżnikiem itp. To może damskie, ale jak to – na chłopaka? Przymiarka, sprawdzenie podczas krótkiego biegu na bieżni w sklepie i okazuje się że są idealne! Zakupione jeszcze po dobrej cenie. Facet w damskich butach staje w śród tłumu  sportowców na starcie, tłumu który obraca się w biegowych nowościach oraz zna na najważniejszym z elementów biegacza – na butach. Patrzą, obserwują, często oceniając przy tym pozostałych. Start, trochę ciężkiej pracy i finisz. Facet w damskich czeka za linią mety i patrzy jak reszta dopiero dobiega. Powinno mu być wstyd za to że women ma napisane na spodniej stronie języka?

image-8434
Łatwo wyrzucić pieniądze w błoto kupując nie odpowiedni dla siebie but z powodu niedokładnego zapoznania się z tematem przed zakupem. zamiast zgłębić temat przed dokonaniem kolejnego zakupu sięgamy po następne buty – te wyglądają fajnie, może będą lepsze od tamtych lub te są tańsze więc wybiorę je.  Są też ci, którzy biegają na wysokim poziomie w bardzo dobrych butach i najnowszych technicznie ubraniach. Wiedzą w czym biegać bo mają osobiste doświadczenie z tematem lub muszą biegać w danej marce która nie grzeszy jakością.

image-8435

Znani sportowcy nie zawsze są najlepszymi sportowcami. Są idolami, są przykładem sukcesu. Promują oni odpowiednie marki. Nie doszli na swój własny „szczyt” obmyślając co na siebie włożyć. Osiągnęli sukces ciężką pracą lub mniejszym nakładem pracy ale z większym fartem. Doszli do takiego poziomu gdzie szczegóły grają dużą rolę. Takim szczegółem może być odpowiednia para butów.

Biznes biegowy musi istnieć bo dzięki temu mamy tak wiele możliwości uprawiania tego sportu lecz nie zapomnijmy o tym że bieganie można uprawiać zawsze i wszędzie nie zależnie od stanu naszego konta oraz stanu naszego obuwia. Nie ważne w czym to robisz ale jak. Radość z tego co się robi niesie ze sobą zdrowie. Wystarczy chcieć.

Zmiana obuwia to uwarunkowana potrzeba każdego z nas. Jeden potrzebuje zmiany bo nadeszła ta chwila, a innemu przydała by się zmiana na lepszy, nowszy model ale nie ma takiej możliwości. Walka o czas nie powinna być poprzedzona walką o „super but” dostępny w  sklepie. I raczej tak nie jest bo but nie zweryfikuje twojego wyniku , zrobi to twoja stopa i reszta ciała aż do  głowy włączając w to wolę zwycięstwa. On może być pomocny ale również może zaszkodzić , zwłaszcza gdy źle dobierzemy model – lecz z całą pewnością nie pobiegnie za Ciebie.

Radość na mecie weryfikuje stan danej osoby oraz stosunek jaki ma do uprawiania sportu, nie zależnie jak bogato się wizualnie prezentuje. Biegajmy oraz gospodarzmy naszymi zasobami z głową. Pomagajmy w promowaniu biegania w Polsce, róbmy to frekwencją na zawodach  dając przykład innym, tym samym dając wsparcie organizatorom którzy za każdym razem mają twardy chleb do zgryzienia.

Dariusz Marek

Napisane przez

Krzysztof Szwed

1 komentarz to “Buty szczęścia (biegaczowi) nie dają?”

  1. daniel Wosik pisze:

    Ja w tam tym roku założyłem Montrail Rogue Racer po raz pierwszy na bieg na Pilsko a 2 raz na bieg o Mistrzostwo Polski z Międzygórza na Śnieżnik oba biegi wygrałem, buty na prawde są wygodne godne polecenia ! anglosaski bieg biegałem w nich w Rabce Zdrój z cyklu Mountain Maraton ten bieg równiez wygrałem, w takim samym obuwiu bieg również Maciek Bierczak i Andrzej Długosz. Zaletą tego buta jest również jego bardzo mała waga w porównaniu do innych butów, dlatego na zawody idealny. Pozdrawiam

Dodaj swój komentarz

Wiadomość

*