Szczawnica jest miejscem które odwiedza ogromna ilość turystów. Jej położenie, mikroklimat oraz infrastruktura umożliwia bezwzględny wypoczynek dając wiele możliwości spędzania czasu , bardziej lub zdecydowanie mniej aktywny.
Pogoda zapowiadana na długi weekend majowy stała pod znakiem zapytania a ostatni dzień przed zawodami lał deszcz oraz na niebie szalały burzowe chmury co mogło odstraszyć turystów jak i biegaczy. Jednak chętnych do pokonania maratonu w Pieninach oraz dystansu 6 kilometrów nie zabrakło!!
Impreza biegowa rozpoczęła się od samego rana. O 9:00 rozpoczął się start maratonu w lekkim deszczu a o 11:00 w zupełnie innych warunkach bieg na 6 kilometrów. Przez czas trwania imprezy biegowej pogoda się zmieniała, raz upał a raz deszcz natomiast temperatura wahała się w granicach 23 stopni Celsjusza. Gdy tylko pojawiło się słońce wraz z nim pojawiły się ogromne ilości turystów spędzających czas w pięknych Pieninach…
Wielka Prehyba
Pomimo tego że Lucjan Chorąży wbiegł na metę pod Palenicą po 42 kilometrach jako pierwszy, to nie on został zwycięzcą górskie maratonu Wielka Prehyba.
Wkrótce po nim tylko z innej, już prawidłowej strony wbiegł na metę Janek Wąsowicz którego spotkało wielkie zdziwienie, bo wiedział że prowadzi w tym trudnym biegu i że nikt mu od dłuższego czasu nie zagraża.
Foto: Janek Wąsowicz na mecie
Sytuacja szybko została wyjaśniona i pomimo że Jankowi została odebrana możliwość cieszenia się wbiegnięciem na metę jako pierwszemu, to jego radość – jako oficjalnego zwycięzcy była ogromna!
Wyglądało to tak że Lucjan pomylił trasę na 3 kilometry od mety, na szczycie Szafranówka (740 m n.p.m.) i zbiegł stokiem który co prawda był oznaczony taśmami symbolizującymi prawidłową drogę lecz był to odcinek trasy biegu Hardy Rolling a nie maratonu.
Właśnie w tym miejscu oznaczenie trasy nie było czytelne.
Kilku zawodników pomyliło się w tym momencie trasy. Wkrótce za pierwszą dwójką do mety dobiegł waleczny Kamil Jezierski z Krakowa który wygrał 3 miejsce o niecałą minutę przed Tomaszem Kobs. Za pomylenie trasy Lucjan Chorąży został ukarany 15 minutową stratą w stosunku do swojego rezultatu na mecie ale utrzymał swoje drugie miejsce.
Janek Wąsowicz który objął prowadzenie w maratonie po 10 kilometrach od startu i utrzymał je do końca, Lucjan Chorąży oraz Kamil Jezierski zdominowali maraton! Po niecałej godzinie od rezultatu Janka, do mety dobiegła pierwsza kobieta – Ewa Majer. Bardzo wytrzymała zawodniczka z Dobczyc pokonała cały dystans z bólem łydki (kontuzja z którą się zmaga od dłuższego czasu) i nie dała szans drugiej na mecie Iwonie Turosz oraz trzeciej zawodniczce Tamarze Mieloch. Ewa oraz Janek bardzo dobrze spisują się na biegach długodystansowych – od maratonu po biegi ultra. Są to osoby które uwielbiają biegać po górach i dla nich start w zawodach nie jest zwykłym „zaliczeniem” lecz świetną możliwością do obcowania z przyrodą która niewątpliwie ładuje im „akumulatory”. Doceniają jej piękno a to wszystko sprawia wiele radości.
Hardy Rolling
Trasa biegu krótszego prowadziła po stoku narciarskim aż na szczyt Szafranówka, następnie skręcała na zachód (niebieski szlak) gdzie pojawiły się momenty przepłaszczenia by wprowadzić biegaczy w zacieniony i śliski zbieg do promenady wzdłuż Grajcarka. Następnie około 1 kilometra po kostce brukowej aż do mety.
O podium na tym dystansie od początku walczyło czterech zawodników. Na śliskim i szerokim, dwukilometrowym podbiegu prowadzenie objął Kacper Piech by oddać je przed samym szczytem Kamilowi Byrtek.
Za nimi Wawrzyniec Pawski oraz Dariusz Marek walczyli z ciężkim podbiegiem kilkukrotnie się zmieniając.
Wkrótce po wbiegnięciu na przepłaszczenie Kacper Piech wrócił do prowadzenia nie oddając go do samego końca. Bardzo szybki , „uliczny” biegacz mogący się poszczycić wynikiem półmaratońskim – 1 godzina i 12 minut, pierwszy wbiegł na metę pokonując Kamila o 2 minuty.
Dariusz Marek pomylił trasę w tym samym miejscu co Lucjan Chorąży (maraton) i gdyby nie walka „fair play” mógł by bardzo wiele stracić, lecz biegnący za nim zawodnik z T.G. Sokół Zakopane krzyknął, dając sygnał że Darek źle biegnie!
Oboje wbiegli na prawidłowy szlak by dalej ścigać się o podium. Mając w nogach zeszło tygodniowe zwycięstwo w biegu na 50 kilometrów, Wawrzyńcowi ciężko było zbiegać i nie dogonił on trzeciego na mecie Dariusza Marek , tracąc do niego 1 minutę. Kacper Piech po biegu przyznał że strasznie dał mu „w kość” długi podbieg. Wymagająca trasa anglosaska.
Zakończenie
Pokonanie trasy maratonu z łącznym przewyższeniem 1900 m., poprowadzonej po wspaniałych rejonach Pienin oraz wyścig na dystansie 6 kilometrów dało powody do radości i dumy.
Jak to bywa przy przy debiutach organizacyjnych, zwłaszcza na długich, górskich dystansach oraz zawodach gdzie jest rozgrywanych kilka wyścigów na różnych dystansach zdarzyło się kilka potknięć organizacyjnych, które zapewne zostaną poprawionych w następnych edycjach.
Biorąc pod uwagę zaangażowanie i trud organizacyjny zapewne zostały one szybko wybaczone i nie zasłoniły szczytnego celu zorganizowania tej imprezy.
Pełne wyniki:
Relacja filmowa beskid.tv:
Leave a Comment