Bieganie w górach - moja przygoda - BiegiGorskie.pl

Bieganie w górach – moja przygoda

Scott Jurek, Jedz i biegaj:
„O czwartej nad ranem, po kolejnej wspinaczce i kolejnym zbieganiu po zboczu, dokoła nas zaczął się wyłaniać krajobraz, egipskie ciemności ustąpiły po prostu czarnej nocy, a ta przeistoczyła się  z początku szary, a potem blady, cudowny świt. Obserwowanie, jak w górach rodzi się nowy dzień, graniczyło z przeżyciem głęboko religijnym. Niektórzy powątpiewają, czy ultramaratończyk, a co dopiero twardy hardrocker, skrajnie wyczerpany i dogorywający na trasie, jest w stanie podziwiać otoczenie. Gnając w dół ostatniego, upstrzonego sękatymi korzeniami zbocza, nie podziwiałem scenerii, ja się nią upajałem. Rozkoszowałem się nią.”

Wiele razy stykałam i ciągle stykam się z opinią, że biegacze górscy w ogóle nie doceniają przyrody i krajobrazów. Że biegają tylko dla wyników. Że nie widzą, co ich otacza, nie zwracają na to uwagi; liczy się dla nich tylko czas biegu. Bardzo mnie takie opinie bolą, ponieważ twierdzę, że jest wręcz przeciwnie. Każdy człowiek jest inny, ale na pewno znajdą się biegacze, którzy piękno krajobrazów doceniają jeszcze bardziej niż zwykli turyści. A czy znajdą się też tacy, którzy biegną tylko dla wyników? Ja osobiście takiego nie spotkałam.

Moja przygoda z biegami górskimi dopiero się rozwija. Mój pierwszy poważny bieg górski odbył się 18 października 2014 w Zakopanem – Tatrzański Bieg Pod Górę na Kasprowy Wierch. Kolejny 25 kwietnia 2015 – Maraton Górski w Szczawnicy. Obydwa te biegi wiązały się z cudowną atmosferą. W Zakopanem pogoda nie pozwoliła nam podziwiać pięknych widoków, ale w Szczawnicy wręcz przeciwnie.

DSC_2884
image-22540

Po pokonaniu pierwszego odcinka w lesie, gdy wybiegliśmy na bardziej otwarty teren, po lewej stronie roztaczał się wspaniały widok na Tatry. Jeden z biegaczy krzyknął: W lewo patrz! Ludzie zatrzymywali się i robili zdjęcia. Więc chyba nie myśleli tylko o wyniku.

Mikołaj z filmu Strażnicy Marzeń wypowiedział słowa, które doskonale mnie określają:

„Duże oczy. Bardzo duże. Bo są przepełnione zachwytem. Właśnie to mam w środku, właśnie to mnie określa: te oczy, które z zachwytem patrzą na wszystko, co mnie otacza. Oczy, które widzą światło w gałęziach drzew i magię w powietrzu.”

Kasprowy Wierch, 14.09.2014
image-22541

Dodałabym jeszcze: oczy, które nigdy nie mogą nasycić się pięknem i potęgą gór. Uwielbiam góry. Człowiek jest w nich taki mały, drobny, a mimo to może je zdobywać, może wdrapywać się nawet na, zdawałoby się, niedostępne miejsca. Uwielbiam tą potęgę i wyniosłość gór, te zapierające dech w piersiach widoki. Od dzieciństwa rodzice zabierali mnie w góry. Potem zaczęłam jeździć ze znajomymi lub sama. Dodatkowo zawsze lubiłam biegać, więc w końcu połączyłam te dwie pasje.

Ciemniak, 14.12.2014
image-22542

Bieganie w górach jest fascynujące. W ciągu krótszego czasu można zobaczyć o wiele więcej, przebyć dłuższy szlak. Można dłuższej posiedzieć na szczycie lub w innym miejscu. Biegając w górach czuję się, jakbym robiła to, do czego zostałam stworzona. Najbardziej lubię zbiegi – to uczucie, kiedy mózg tak szybko analizuje podłoże, każde zagłębienie, każdy kamień, każdy korzeń i wysyła takie impulsy do mięśni, tak ustawia moje stopy, moje nogi, że mogę biec pokonując te wszystkie przeszkody. Biegając w górach, czuję się jak część natury, jak kozice, które biegają po zboczach. Czuję, że tu pasuję.

zejscie ze Szpiglasowego Wierchu do 5-tki, 4.07.2014
image-22543

Wielu ludzi nie-biegaczy, ale również uwielbiających góry twierdzi, że oni nie chcą się męczyć, że chodzą dla przyjemności. A ja biegam dla przyjemności. To zmęczenie jest dla mnie przyjemnością. Ogromną. Obecnie pod górę więcej idę niż biegnę, jednak idę w szybkim tempie – najbardziej lubię to robić w zimie, kiedy najpierw wbijam kije, a potem buty z rakami. Właśnie to zmęczenie sprawia, że czuję, że żyję i pozwala mi jeszcze bardziej odczuć potęgę gór. Odczuć to, jak bardzo jestem drobna, a z drugiej strony potężna, gdyż mogę zdobywać takie ogromne szczyty.

Bardzo bolały mnie komentarze, które pojawiały się po wspaniałym wyczynie Grzegorza Leszka, który zdobył Koronę Gór Polskich (28 szczytów) w 76 godzin. Jeden przykładowy brzmi: „Jeśli łazimy po górach to nie dla robienia wyników. Nie ma nic w tym pięknego i do naśladowania. Górami powinniśmy się delektować i napawać radością kontaktem z naturą.”

Ciemniak, 2.03.2014
image-22544

Mam nadzieję, że poprzez to, co napisałam wcześniej, pokazałam, że jednak w tym jest coś pięknego. Że jest w tym delektowanie się i napawanie radością, kontaktem z naturą. I to na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że pan Grzegorz musi bardzo kochać góry, musiał w nich spędzić mnóstwo czasu, skoro udało mu się osiągnąć coś tak wielkiego. Myślę też, że biegając w tym cudownym miejscu czuje się jak u siebie w domu. Niemożliwe jest, żeby nie delektował się tym pięknem, nawet, jeśli zależałoby mu na wyniku. To właśnie to piękno napędza, daje energię i siłę.

Niestety mam wrażenie, że nie-biegacze, którzy myślą podobnie jak autor powyższego komentarza, nigdy nie zrozumieją tego, co czuje biegacz. Dlatego, że po prostu nie biegają. Nigdy nie będą w stanie odczuć tego samego. Niemniej jednak bardzo ich proszę o wyrozumiałość. Góry są wspaniałe, piękne, niesamowite, niezależnie od tego, jaki sposób poruszania się po nich przyjmiemy.

tekst oraz zdjęcia:
Karolina Zajdel

Napisane przez

Krzysztof Szwed

1 komentarz to “Bieganie w górach – moja przygoda”

  1. bunioz pisze:

    Karolinko (fajne imię , moja córeczka ma też takie), nie ma się co przejmować komentarzami , trzeba robić swoje. Ja co tydzień od paru lat robię sobie czterdziestkę( bywa i dużo więcej) po górach ( mieszkam w Limanowej więc mam blisko w Gorce, Tatry, Pieniny itd.) i jak z początku nie powiem chciałem się czasem pochwalić tym faktem to po reakcjach znajomych i rodziny ( patrzyli na mnie co najmniej dziwnie), zrezygnowałem z tego lansu.Teraz tylko mówię żonie mniej więcej gdzie wyruszam i dalej w góry. Na trasie jak spotykam ludzi( a jest ich naprawdę niewiele) to zatrzymuję, czasem pogadam jak ktoś chce i pędzę dalej,staram się nie wdawać w dyskusje.Po takiej wyprawie pozostaje w głowie piękno natury,człowiek czuje się jakby przyszedł z kościoła i dopóki taką radość będę czuł będę uprawiać ten mój marszobieg po górach, nie szukając u nikogo akceptacji( dobrze,że żona to toleruje). Zawsze się znajdą tacy,którzy będą pouczać,że idziesz za szybko,masz nie takie buty, masz za mały plecak itp.ale taki jest świat ,w każdej dziedzinie życia są tacy ludzie,którzy uważają się za najmądrzejszych,tego nie zmienimy dlatego Karolinko rób to co lubisz i do zobaczenie może kiedyś w górach.

Dodaj swój komentarz

Wiadomość

*